30 maja, 2011

Wiedźmin dla Obamy

Sensacyjna wiadomość w trymiga obiegła growy półświatek - Obama dostał od Tuska Wiedźmina 2 i iPada z ambitnymi polskimi animacjami (info).

Skupiono się jednak głównie na tym, że w zestawie było także pióro, która nie zadziałało, oraz zadano szereg standardowych pytań: czy popiersie Geralta z EK będzie całe, w jaki sposób Obama przejdzie grę, czy mu się nie zawiesi itd. Tymczasem jak byk stoi inna, a szalenie ważna informacja.

Oto premier polskiego rządu, na spotkaniu z przywódcą jednego z trzech najpotężniejszych mocarstw świata, wybiera nowoczesną formę promocji naszego kraju. Bo właśnie taką rolę mają spełniać prezenty - prezydent USA ma najpewniej tyle kasy, że żadne prezenty nie są mu potrzebne... oprócz tych, których nie kupi w amerykańskim markecie.

Pierwsza ważna rzecz - w Polsce na dobre utrwala się drugi, obok tradycyjnego, nurt promocji państwa. Zamiast albumu o Warszawie, pączków od Bliklego, stroju kurpiowskiego, wianka z suszonych kwiatów, kartonu wódki, opcjonalnie książki historycznej mającej przypominać czytającemu jak bardzo pokrzywdzonym krajem jesteśmy, wybrano takie przedmioty, które świadczą nie tylko o tym, że nasz kraj jest nowoczesny, ale również że jest to nowoczesność konkurencyjna wobec innych państw. Słowem - nie małpujemy tego co oferują sąsiedzi, tylko dajemy coś unikatowego.


I druga rzecz, znacznie ważniejsza dla rynku growego w Polsce - kampania reklamowa Wiedźmina 2, jak i gra sama w sobie, zdały egzamin powyżej oczekiwań. Wiedźmin 2 nie jest już tylko świetną polską grą, jest elementem współczesnej kultury, z którym można pojechać na międzynarodowe expo i dumnie postawić obok broszurki reklamującej Pojezierze Mazurskie. Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy czytałem nieprzeciętne wywyższanie tej gry przez Olafa Szewczyka w "Przekroju", ale teraz widzę, że coś w tym jest. W prasie mówiło się niemal wyłącznie o "Katedrze" Bagińskiego, książce Sapkowskiego i grze CD Projekt Red, a nie np. książce o Paderewskim, które Obama dostał od Komorowskiego.

Nie wiem czy to był pomysł Tuska, jego doradców czy może samo CDPR podsunęło przedstawicielom kraju grę jako pomysł prezent. To nie istotne. Ważne jest to, że potraktowano Wiedźmina 2 cholernie poważnie.

29 maja, 2011

Recenzja DiRT 3


"Po fantastycznym DiRT’cie i równie dobrej części drugiej, tworzące trzecią odsłonę serii Codemasters miało dosyć trudne zadanie – poprawienie gry niemal idealnej. Najwyraźniej jednak twórcom skończyły się solidne pomysły na ulepszanie offroadowej rywalizacji, więc postanowili lekko zmienić konwencję, a do jednego worka „jazdy po błocie” wrzucić zarówno te fajne nowości, jak i zrobione na kolanie."

Całość - http://www.gamezilla.pl/content/recenzja-dirt-3

04 maja, 2011

Skyrim - z dystansem

Czekam na każdego real-time'owego RPG-a z widokiem TPP. Gothiki, Riseny, Two Worldsy, TES-y - jakie by nie były, i tak będę grał, bo zabawa w fantasy i machanie mieczem jest fajne. Natomiast absolutnie nie dam się nabrać kolejny raz na złapanie bakcyla związanego z nowym Elder Scrollsem. Jakkolwiek ślinotwórcze nie byłyby grafiki, jak by trailer nie łechtały pro-graficznego ego PC-towca - nie ma bata! I polecam to wszystkim.

Fap, fap fap - not!

Może krótkie resumee. W 2006 roku wyszedł Oblivion. Sequel świetnego, choć trochę za bardzo pogmatwanego, Morrowinda szykował się na majstersztyk. Ale tak naprawdę w tym przekonaniu graczy utwierdzała - wstyd się przyznać - niemal wyłącznie grafika. Wszyscy, dosłownie wszyscy zwariowali na punkcie tego co wyczarowała Bethesda. Na naszych oczach fotorealizm stawał się faktem, a trailery dodatkowo prezentowały nieziemskie możliwości - uruchamianie epickich pułapek, świetna interakcja z otoczeniem i wysokie SI NPC-ów, którzy mieli oddziaływać na otoczenie niezależnie od nas.

Rzeczywistość okazała się mocno brutalna. Po zachłyśnięciu się popisowym wytryskiem kreatywności twórców, docierała do nas bolesna pustka. Tym bardziej bolesna, że świat był gęsty od lasów, grzybów, ruin i podziemi. Najłatwiej będzie wymienić co było nie tak w punktach:

1. Skalowanie totalne - na czym ma polegać levelowanie, skoro nie widzimy jego efektów w praktyce? Po co nam wyższy poziom walki mieczem jeśli nadal będziemy musieli okładać się żelastwem z jakimiś kościejami jak na początku gry? A co za tym idzie...

2. Potrzeba eksploracji - znika. Po co mam szukać zadymy, skoro nie jest ona fajna sama w sobie i skoro nie przynosi pożytku?

3. Dostępność dóbr - filozoficzny spór realizm vs "nierealizm" to zwyczajne ustalenie granicy między tym co warto oddać w grze w skali 1:1 w stosunku do normalnego życia, a co trzeba podkolorować. Twórcy przegięli w tym temacie i uznali, że skoro jest w mieście kowal, to musi mieć skład z bronią i pancerzami. I to nie bitmapkę, ale normalne przedmioty. Korzystając ze skradania możemy stać się ich posiadaczami już na początku. Znika więc potrzeba zwiedzania side-questowych lokacji w poszukiwaniu lepszego sprzętu (o dziwo autorzy uznali już, że nie da się sprzedać kradzionych rzeczy).

4. Niecierpliwość fabuły - dokładnie tak. To ja powinienem przebierać nogami w oczekiwaniu na odkrycie tego co jest zagrożeniem, a nie scenariusz ma na mnie przypuszczać spoiler-atak, a pewnych banałach nie wspominając.


Tym sposobem Bethesdzie udało się zabić w Oblivionie to co najlepsze, kosztem wyśmienitej grafiki. Kiedy patrzę na nowe rendery i internetowe ślinienie się, zapala mi się ostrzeawczy anty-hype alert. Skyrim mnie jak najbardziej jara, ale do pierwszych pokazów pozostanę sceptykiem.