30 stycznia, 2008

Styczeń pomyślnych wiatrów

Zabijając rozpacz bijącą z poprzedniego posta, dziś są pozytywy. I to jakie!

Zgodnie z prawami natury grudzień i listopad (bo przecież święta zaczynają się już 11 miesiąca roku) są momentem największego obrodzenia wśród ... wszystkiego. Ale mamy mówić o grach. Dziesiątki hitów i średniaków, czy gier niezłych, które giną w natłoku dobrych marek i reklam Wiedźmina.

Oczywistą konsekwencją jest to, że najbliższe 3 miesiące spędzamy głównie na rozpracowywaniu świątecznego stuffu, bo naprawdę dobre gry się wtedy z rzadka pojawiają. Ewentualnie karmimy się zapowiedziami, które i tak dotychczas pojawiały się stosunkowo rzadko przed 2Q, czyli okresem E3.

Tym razem jest inaczej - pewnie połowa z nas nie zdążyła obadać połowy tego co jest, a już jesteśmy miażdżeni nowymi newsami i premierami, co pewnie jest skutkiem zarówno większej produkcji gier jak i opóźnionych konwersji next-genów.

O to moi kandydaci w randomowej kolejności (featuring ... rycerze_ and _galeony_na_screenach)


1. Assassin's Creed

Na tego dynamicznego brata bohatera Thiefów czekamy na PC już od dłuższego czasu. Będzie assassynowanie, bieganie po ścianach i niemalże plażowe poszukiwanie cienia - wszystko w scenerii murów krucjatowych twierdz. Gra na konsolach zrobiła furorę, więc teoretycznie nie mamy się o co bać. Niestety jest "ale". Dziś dowiedziałem się od znajomego, że sterowanie niestety ma być strasznie uproszczone. Cóż, prawie się zapomniało o urokach konwersji... Ale nie ma co płakać, obejrzyjcie trailer i wszystkie smutki przechodzą :].


Dzisiejsi sportowcy to jednak cieniasy - kiedyś adidasy i shirty zastępowała kolczuga i metalowe trzewiki


Sterowanie może być sobie nawet uproszczony, aby nie było zwyczajnie niewygodne, jak w np. stryjecznym dziadku wujka Assassin's Creed - grze Knights of the Temple. Na premierę poczekamy do końca marca.



2. Imperium Romanum (aka Glory of the Roman Empire II)

Podchodziłem sceptycznie, bo tyle już tego wydali, że wątpię w "fajność" tak odgrzewanego tematu. Ba, nawet szwedzkie Heart of Empire: Rome zostało zawieszone w produkcji m.in. z tego powodu, że w odcinkach ledwo kilku miesięcy został wydany i Cezar IV, i Glory of the Roman Empire i CivCity. Tymczasem ostatnio sięgnąłem z pewnych przyczyn do w/w GotRE, będąc raczej przeświadczonym, że będzie to monotonna przygoda w niedorobionym świecie ekonomii, dodatkowo nękanym wojną.


Okazało się, że było to naprawdę miłe doświadczenie, godne nawet wspomnienia świątego (dla mnie) Anno 1602. Prawie beztrosko budujemy i przyglądamy się jak obywatelstwo zasuwa wykonując prace czy spożywając wieczerzę w czymś przypominającym niezłą restaurację.


Wspólna stołówka - marzenie każdego komunisty (pierwszy GotRE )


W ślad za sympatią do GotRE, udziela się również oczekiwanie na sequel ukryty pod _nietypową_ nazwą Imperium Romanum. Co prawda grafika wygląda prawie identycznie jak u poprzednika i wszystko wskazuje na to, że grze będzie daleko do jakiejkolwiek oryginalności, ale ma być "szybciej, wyżej, mocniej".
Mój średnio uzasadniony entuzjazm poprę wspaniałą rekomendacją jaka pojawiła się na packshocie gry - otrzymała ona 91% od internetowego magazynu PCGzine (w00t?).
Teraz nie mam wątpliwości, że każdy z Was będzie na bieżąco śledził czas dzielący nas od premiery.


3. Crusaders:
Invasion of Constantinople

Odkrycie tak świeże, że musiałem posiłkować się ctrl+c/v wpisując nazwę. Twórcy po cichu zapowiedzieli tego średniowiecznego hack'n'slasha i do dziś kampili się z informacjami o grze. Co prawda nie jesteśmy wiele dalej, ale za to bogatsi o odżywczą porcję screenów.
Wyjątkowo mam nadzieję, że krew nie będzie tryskała tak ochoczo jak Beowulfie i klikaną furię zastąpi chociaż ciut bardziej wysublimowana formuła walki.

Jak zawsze, nieodłącznym elementem rycerskich klimatów są templariańskie wręcz tajemnice, na których dnie z reguły czyhają demony. Wyjątkowo zainteresowała mnie fabuła, które akcja jest usadowiona w czasach IV krucjaty. W odróżnieniu od reszty, celem czwartej wyprawy stały się nie ziemie Palestyny, a "bratni" Konstantynopol - skarbnica antycznej myśli i wiedzy, a złota przede wszystkim.
Jak zawsze, nieodłącznym elementem rycerskich klimatów jest sute uzbrojenie, pokroju mieczy, korbaczy czy kuszy (które od pewnego czasu szybkością strzału przypominają pistolety), a sprawność ręki sprawdzimy w ok 20 różnych lokacjach.
Pojawi się również kolejny standard ostatnich lat wirtualnego rynku, czyli elementy rpg. Coś tam ulepszymy coś tam kupimy. Fajniej od tego brzmi pomysł dodania kilkuosobowego składu najemników.

Zgodnie z renesansowym rytem postaci są ukazane w teatralnej, statycznej pozie. Niestety screenów z barokową dynamiką nie znalazłem.


Oczywiście brzmi to za fajnie, żeby było całkiem prawdziwe. Obawiajmy się czy nie będzie to słaba konwersja, jak Knights of the Temple II, i czy autorzy wykroczą rozbudowaniem profilu od banalnego banału w jednak bardziej rpg-ową stronę. Byłoby to wielce wskazane, jak zresztą każda innowacja.


4.
City of Abandoned Ships

Zaraz po rycerzach przybywają statki - czyli już totalnie moja tematyka (a gdyby statki pełne rycerzy pływały po zamkach, to już bym nie odchodził od kompa). Na piratokaraibskiej fali przybywają kolejne gry typu trade, sail & fight (nie wiem co to, ale po angielsku fajnie brzmi). Były budżetowe szity pokroju Klątwy Marnej Perły, ale i perły jaśniejące
(zwłaszcza ceną) jak Age of Pirates: Carribean Tales czy MMO Pirates of the Burning Seas, w którego jeszcze nie grałem, ale przysługuje mi prawo oceny.

W zasadzie zapowiedzi są identyczne jak do w/w Crusadera, czyli duże obszary, fajny system rozwoju postaci + rzecz jasna statki i questy. Czyli kolejne podejście do odtworzenia zawadiackich Karaibów dla trybu single.
Z racji osobistych fascynacji, nieprzymierzając, trzymam kciuki szeroko zamknięte, aczkolwiek istnieje pewna uzasadniona obawa. Grę robi Akella, która jak każda szanująca się rosyjska firma, nie zna słowa "termin" czy też słowa "rynek". Ostatnio mogą poszczycić się wydaniem gry Swashbucklers, która początkowo wyglądała oszałamiająco, a z czasem koncepcja zmieniał się z przygodówki akcji na tani h'n's i 4-letnią grafiką.


Go cry emo-baroque pirate! Ale co by o nim nie mówić, też bym chciał mieć zdjęcie w takim miejscu.

Dla wszystkich, którzy na przestrogę zrobili taką minę jak pirat powyżej, niosą pocieszającą hipotezę. Skoro początkowo Swashbucklers wyglądali jak screen powyżej, możliwe, że pomysł na RPG został przeniesiony do nowego projektu, o którym właśnie piszę.
Hipoteza cienka jak nić porozumienia, ale kogo to w ogóle obchodzi :)? Gra ma wyjść już w 1Q - podejrzewam, że w cyrlicy oznacza to "w okresie od 5 do 15 miesięcy".






Ogłoszenia parafialne - na dziś koniec. Za miesiąc, co wypada już za 2 dni, kolejna porcja pomyślności.
Pzdr

19 stycznia, 2008

Ś.P. niezłe pomysły - vol. 1

Niestety tak bywa, że z niewiadomych przyczyn jakiś ciekawy projekt upada. Potem okazuje się, że (zazwyczaj) zabrakło kasy albo zmienił się wydawca, który nie widzi zysków w tej produkcji. Przyczyny bywają też dosyć nietypowe, jak np. te towarzyszące pracom nad Stalkerem - kiedy pierwsza ekipa z Ukrainy zobaczyła walizki dolarów, uznała, że sama zaliczka jest wystarczającą ilością pieniędzy... w ogóle. Nietrudno domyślić się co było z nimi potem, a do ukończenia głośnego już tytułu trzeba było zatrudnić nową ekipę.
Ale koniec końców Stalker się pojawił.

Czasem grzebiąc po sieci przypominam sobie o dziwnych tytułach (takich, gdzie na screenach są rycerze albo galeony i robią je słowiańskie studia), których premiera jest przekładana, przekładana, aż w końcu znikają z planów wydawniczych czy gdzieś tam toną, w nawałnicy kasowych tytułów.

Oto pierwsza lista zagrożonych, którzy byli już w całkiem dorodnym stadium:



1. Ś.P. Age of Pirates: Captain Blood

Nie mam pojęcia jaka miała być fabuła i tak dobrą sprawę nikogo by to nie obchodziło. Wystarczy zerknąć na filmik - ciężkie słowa, cięte riposty i klasyczne portowe zabawy. To jest ten sam typ co Beowulf czy filmik Bagman, gdzie poziom i forma brutalności nadają im kategorię 'funny gore'. Oglądając to kolejny raz, aż żal bierze na myśl, że obejdziemy się smakiem. Zwłaszcza, że odpowiedzialna za produkcję Akella wypuściła na miejsce AoP:CB syfne Swashbucklers, będące połączeniem dziadowskiej zręcznościówki z elementami przygodówki (z którym również związany jest niemiły zawód, o którym kiedy indziej).





2. XIII Century: Glory and Death czy jakoś tak

To była miła niespodzianka. Zanim dowiedzieliśmy się, że w ogóle powstaje taka gra jest Medieval II: Total War, Rosjanie ("oni" czyli przede wszystkim tamtejszy gigant - firma 1C) mieli niezłą hossę i w przeciągu roku wydali kilka dobrze przyjętych gierek z różnych dziedzin. Wtedy też zostały opublikowane pierwsze screeny i trailer z gry XIII Century, który wyglądał na niezłego rts-a w stylu Total War.
Ładna, szczegółowa grafika, bitwy z czasów angielskiej wojny domowej - miodzio.

Potem Sega ujawniła info o MII:TW i jak burza poszły kolejno screeny, trailery, gameplaye, wywiady, pokazówki na targach i premiera. W między czasie, od jesieni 2005 roku, Unicorn Studio zdążyło opublikować jeszcze trochę zrzutów, bodajże 1 trailer o gra umarła.
Co prawda znaleźli się jacyś słabo doinformowani niszowcy, którzy nagle odkryli materiały i liczyli, że będzie niekomercyjna odpowiedź na Total Wary. Nawet jeszcze w zeszłym roku serwis O2 opublikował zapowiedź na podstawie nie istniejących w sieci materiałów.

Słowem: gra umarła. I nie dziwię się, bo zapowiadane 5 nacji wyglądało blado w porównaniu z ilością tychże w Medievalu, który nie dość, że nie ma konkurencji, to szybko staniał.





I jeszcze słowo na koniec - zamawiajcie subskrypcje :).

14 stycznia, 2008

Mmmm.... Das Ist KRIEG!!!

UberSoldier II. Brzmi to zapewne średnio, bo jedynka nie była uberhitem, więc nie każdy w nią grał, a Ci co grali pewnie odkryli, że nie jest to jednak pasjonujący fps do którego można wracać.


19,99zł. To już brzmi fatalnie. Co prawda fani kioskowych gier będą zachwyceni, ale Ci sądzący, że na grach się znają, a w dodatku kojarzący firmę City Interactive, już mogą a priori stwierdzić, że jest to raczej shit.


Tak, jak też bym tak zrobił. I nawet zrobiłem, bo rozpoczynająca grę scena pościgu cofnęła mnie pamięcią do MOHAA, a obrastająca pobocza flora była retrospekcją z krainy Gothica II. Po szczęśliwie szybkim końcu tej śmiesznej pogoni okazało się, że jest jeszcze gorzej, bo gra już totalnie zaleciała klonem Mortyra III i zaprezentowała kilku wyjątkowo nieudolnych wojaków ze swastyką na ramieniu. Ale dobra, gram dalej.

Od tego momentu zaczynało się robić tylko ciekawie. Mógłbym opowiadać o akcji plansza po planszy, ale dla tych, którzy wiedzą co to dobry fps i czują klimaty futurystycznych wizji IIWŚ wystarczy garść fotek z dopiskami :)

Zaschnięta krew, strój w styli proto-Darth Vader i ostrze rodem z legend o pojedynkach elitarnych SS-manów. Komentarz w zasadzie zbędny.

MP44, uberwybuch i aktywowany po czterech headshotach tryb slo-mo. Jest co robić.



Uberwieża, czyli oczyszczanie kolejnych poziomów minaretu z zalegającego na nim "nazi scum"...

... a na końcu empicki bój z bossem-elektropederałtą, który oczywiście nie jest końcem zmagań. Czy tylko mi kojarzy się to z Metal Slugiem i gameboyowymi Mario?

Ok, nie cała gra jest tak wspaniała. Ale podobnie jak w Beowulfie, a nawet bardziej, jest tu sporo momentów, których nie wypada przegapić.

Poza tym gra okazała się nadspodziewanie długa (jak na produkt za 20zł) z przyzwoicie wykonanym systemem strzelania. 7/10 jak nic.

Już ucieszyłem się, że CI zrobiło krok na barykady zachodniego rynku i niedługo ujrzymy Mortyra IV czy Terrorist Takedown 3, będące słabszymi i krótszymi, ale cały czas bardzo dobrymi klonami niedawno wydanych hitów. Niestety wschodnio brzmiące nazwiska w creditsach ściągają na ziemię - studiu: Burut, lokalizacja: Rosja.

Podobno CI kupiło silnik F.E.A.R.'a. Jak za polskie budżetówki nie wezmą się Rosjanie, nie będziemy mieli z niego absolutnie żadnego pożytku.