Nie trzeba być rolnikiem, żeby wiedzieć jaki jest wpływ pogody na zbiory. Jak słońce praży niczym mikrofala, na polu ostaje się niewiele zboża i docenia się każde ziarnko z kłosa. A kiedy leje jak z cebra, zaczynamy pływać w żyzności, opychać się, a i tak sporo zostanie na polu i przygnije. Analogia z grami jest nachalna jak śmiech Jokera.
Już wkrótce poradnik do Call of Duty: Modern Warfare 3 znajdzie się na moim blogu :). Zapraszam w przyszłym tygodniu. Tekst będzie oczywiście przeznaczony dla początkujących i średniozaawansowanych graczy i dotyczył zarówno ogólnych porad jak i taktyki na wybrane mapy.
Co do jakości samego multi - "początkowe" wrażenia (bo już sporo się nagrałem, ale nadal czuję, że to początek) są świetne. Jest kilka kapitalnych map, fajne tryby i pomniejsze zmiany, które mają wyraźny wpływ na ogólny feeling rozgrywki.
Raz dreszcze od skumulowanej epickości, raz lekka
nuda jak na strzelnicy. Na szczęście z przewagą tego pierwszego. Tryb
single Modern Warfare 3 trzyma wysoki poziom (w swojej kategorii
wagowej), ale można było oczekiwać czegoś jeszcze lepszego.
Tuż przed premierą zrobiliśmy szybki wypad do przyszłości. I wracamy z
niej z dobrą wiadomością. Anno w świecie sciencie-fiction to nadal stare
dobre Anno, a liczne nowości faktycznie sprawdzają się w praktyce.
Niesmacznie? Przesadnie ziomalsko? Nic z tych rzeczy.
Saints Row 3 jest mistrzowsko wyluzowane, śmieszne, a przy tym
niesamowicie grywalne i dopracowane.
Crytek nie mógł znaleźć lepszego momentu na reedycję
gry o tak znamiennym tytule jak Crysis. To jednocześnie wyraźny znak,
że current-genowa technologia może powoli iść do lamusa.
To, że GTA V jest w produkcji od dłuższego czasu, jest oczywiste. Naczelną zagadką było jednak jaki kierunek obierze Rockstar - odświeżenie którejś z poprzednich części czy stworzenie kolejnej stylówy. Zagadką na tyle dużą, że ledwie _zapowiedź_ publikacji pierwszego trailera przyćmiła newsy o ultra-reklamowanym Battlefieldzie 3. A 2 listopada o godzinie X w ikonkę Play kliknęło tyle ludzi, że serwery się ugięły, a portale zahuczały od newsów i oczekiwań. Naprawdę jest tak ekstra?
Entuzjastyczna reakcja na zapowiedź kolejnej części gry jednej z najlepszych serii wszech czasów to odruch równie poprawny co podniesienie nogi po uderzeniu w młoteczkiem w kolano. Ja jednak absolutnie nie rozumiem eksplozji radości, która zapanowała po filmiku, który nie dość, że mówi niewiele, to sam w sobie nie przedstawia nic wyjątkowego, nic co by nakreślało oryginalny charakter gry. Ot ładne widoczki z gry, która na pewno będzie świetna.
Brakuje przedstawienia nowych bohaterów, dosadnego wskazania nowych klimatów, zarysu fabuły, dobrych feature'ów. (Zwierzęta? Proszę Was...). Czyli brakuje w zasadzie wszystkie. A czemu? To proste - bo nie trzeba tego robić. Rockstar nie musi wydawać kasy na kreatywne filmiki, obmyślanie dla nich fabuły. Dokładnie jak Activision z Modern Warfare 3.
To co jednak widać, to lekkie zarysowanie atmosfery, której można oczekiwać. Akcja powraca do Los Santos, wirtualnego L.A. Już nie w murzyńskiej, rapowo-bandziorskiej otoczce z bandaną na gębie, ale z klasą. Dokładniej - klasą średnią. Moje zdanie jest takie - GTA wyrasta z czasów taniej gansterki, starej ulicznej mody, palenia dżointów na osiedlu i potyczek na pistolety z odzianymi w koszykarskie koszulki kolesiami z osiedla obok. Jest znacznie bardziej podobna do czasów nam obecnych. Mamy fajne czasy, zapanowała eklektyczna moda łącząca kulturowe doświadczenia ostatniego półwiecza, nie trzeba odwoływać się bezpośrednio do żadnych czasów. Dlatego pozwolono sobie na trailer a la kanał youtube promocji miasta.