11 września, 2011

Hejtuj coda!

To moda. Nielubienie Call of Duty zdecydowanie jest w modzie. Trudno inaczej nazwać nieustanny pojazd po wzorowym odpowiedniku hollywódzkich filmów akcji. Ciekawe jest jednak to jakich się szuka punktów odniesienia. Bo skoro coś jest słabe, to musi się znaleźć inny obiekt westchnień. A tym stał się Battlefield 3, co zawdzięcza legendzie poprzedników (wśród dziadów weteranów) i na wskroś bardzo dobremu Bad Company 2.

Ok, jest to zrozumiałe, że multi w BC2 przyciągnęło tak dużą uwagę, bo tryb wieloosobowy w CoD nabiera z części na część szybkości - czasami zbędnej. Albo przynajmniej męczącej. Nadzieje z multi badcompany'owego (bo głównie to, a nie kampanię, chwalą fani) przekładają się wprost na całość Battlefielda 3. Słusznie?


Oglądam kolejny filmik i znów mam wrażenie jakbym widział kalkę z Modern Warfare - akcja, dramatyczne udźwiękowienie, gra światłem, dynamika. Nie, nie ma w tym nic złego - tak samo jak nie ma potrzeby, żeby dissować bardzo podobne Call of Duty.

Brak komentarzy: